Nie wiem, jak Wy, ale ja bardzo tęsknie za wiosną, za ciepłem i słońcem.
Mam dość tej chlapy, śniegu i zimna.
Aby dodać trochę światła i radości, na moim stole zagościły żonkile ;)
Ale dzisiejszy post wcale nie będzie o kwiatach, ani moich tęsknotach do ciepłych dni, tylko o kremach do rąk marki The Body Shop.
Przejrzałam swoje zapasy i okazało się, że mam ich 8, i w związku z tym postanowiłam je Wam przybliżyć ;)
Mam spore problemy z dłońmi, bardzo się wysuszają i do tego dużo rzeczy je uczula. Niestety, w tym również większość kremów do rąk :(
Długo szukałam kremu, który zarówno nawilżałby moje dłonie, a przy tym ich nie uczulał.
I znalazłam!
Kremy od The Body Shop, prócz tego, że spełniają dwie powyższe przesłanki to jeszcze do tego cudownie pachną!
Kremy o zapachach Wild Argan Oil oraz Shea są według mnie uniwersalne. Ich zapach nie jest ani damski, ani męski i świetnie pasuje do obu płci ;)
Shea podróżuje ze mną w torebce - dlatego jest taka obdrapana :D a Wild Argan Oil jest używany u mnie w domu, zarówno przeze mnie, jak i mojego narzeczonego.
Moringa, Satsuma i Mango czekają u mnie jeszcze na swoją kolej, ale są to zapachy bardzo kobiece :)
Moringa pachnie kwiatowo i mimo, że raczej nie przepadam za tego typu zapachami ten przypadł mi do gustu. Jest delikatny, nie nachalny i chyba wyczuwam w nim konwalie :P
Satsuma to mandarynka, pachnie obłędnie! Zupełnie jak dom w grudniu ;)
A Mango to mango - zapach jest bardzo przyjemny i naturalny.
Honeymania czyli miód czeka u mnie jeszcze na swoją kolej, ale bardzo polubiłam się z mydłem do rąk o tym zapachu, więc krem na pewno też polubię :)
Coconut - mój ukochany kokos! Pachnie zupełnie jak Pina Colada! Pachnie jak hawaje, jak wakacje w tropikach (szykuję dla Was osobny post o tej serii). Razem z kremem arganowym jest to mój krem "domowy" ;)
Frosted Cranberry czyli żurawina. Jak widać u mnie na wykończeniu. Zapach jest lekko kwaśny, lekko słodki i jak to ma miejsce w przypadku pozostałych zapachów - bardzo przyjemny. Używam go przed snem i rano budzę się z pięknymi i gładkimi dłońmi :)
Kremy o pojemności 30ml kosztują 19,90zł i można je kupić w sklepach stacjonarnych.
Jeśli nie macie tego szczęście i sklepu stacjonarnego nie ma w Waszym mieście, możecie złożyć zamówienie telefonicznie w dowolnie wybranym sklepie.
Choć wiadomo.. to nie to samo :P
A Wy jak pielęgnujecie swoje dłonie?
Szczególnie teraz, kiedy skóra jest narażona na wiele szkodliwych czynników?
Ja obecnie używam PINK GRAPEFRUIT. Bosko pachnie iświetnie nawilża dłonie. Podobno hitem jest ten z marihuaną, ale nie zawsze jest w sklepie- zapach raczej męski.
OdpowiedzUsuńO proszę, wersji grejpfrutowej jeszcze nie próbowałam, a hemp zupełnie mi nie pasuje :(
UsuńJa też bardzo tęsknie za wiosną!! Nie mogę się jej doczekać.
OdpowiedzUsuńA co do pielęgnacji dłoni to zaniedbałam totalnie, dłonie mam popękane i suche :/ Także bardzo przyda mi się Twój wpis :)
Cieszę się, że wpis okazał się przydatny ;) szczerze polecam te kremy jeśli masz problemy z suchą skórą!
UsuńWow ! Mega kolekcja kremów :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem kiedy się zebrała :D
UsuńUżywałam kremów różnych, przeróżnych i z mego doświadczenia wynika jasno, że: JEDYNY rewelacyjny krem (właściwie masło, jak wynika z terminologii na pudełku) do rąk, czyniący cuda, leczący natychmiast ręce tak spierzchnięte, że aż krwawiące to HEMP INTENSIVE HAND BUTTER. Pachnie nieładnie, ale czyni cuda. Tylko ten specyfik mogę polecić z czystym sumieniem, cała reszta to zapachowe zawracanie głowy :)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu skuszę się na ten Hemp, skoro jest tak polecany :)
UsuńJa tam lubię zapachowe zawracanie głowy :D